STOWARZYSZENIE REKONSTRUKCJI HISTORYCZNEJ
51 PUŁKU PIECHOTY STRZELCÓW KRESOWYCH
Artykuły
Śpij kolego w ciemnym grobie...

Pomimo upływu 79 lat Bitwa pod Iłżą w 1939 roku wciąż skrywa swoje liczne tajemnice. Impulsem do napisania tego artykułu stały się prace prowadzone przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej pod kierownictwem Piotra Kędziory-Babińskiego, jakie miały miejsce w lipcu tego roku na iłżeckim pobojowisku. W pracach tych jako wolontariusze uczestniczyli członkowie naszego Stowarzyszenia oraz okoliczni pasjonaci historii. Ich celem było uporządkowanie miejsc pochówku oraz indentyfikacja szczątków poległych w bitwie żołnierzy polskich. Mimo wybudowania w 1969 roku Cmentarza-Mauzoleum w Iłży oraz kilku innych akcji porządkujących pobojowisko, wielu poległych w bitwie żołnierzy Wojska Polskiego spoczywało nadal w bezimiennych, ledwo widocznych mogiłach rozsianych po polach i lasach. Ich dokładną lokalizację udało się niekiedy ustalić już tylko na podstawie archiwalnych materiałów oraz pamięci starszych mieszkańców. Część z poległych nadal figuruje w spisach jako żołnierz nieznany lub zaginiony. A nie ma nic gorszego dla żołnierza jak obojętność i zapomnienie. Oznaczna to, że cały jego trud i poświęcenie poszły na marne. W 1939 roku żołnierze Południowego Zgrupowania Armii "Prusy" pod Iłżą, Trębowcem Dużym, Piłatką czy Rzechowem wykonywali z pełnym poświęceniem rozkaz niemożliwy wóczas do zrealizowania – obrony Ojczyzny. Wielu z nich w obronie Ojczyzny złożyło wówczas najwyższą ofiarę – własne życie. Jesteśmy im winni godny pochówek i pamięć. I o tym będzie ten artykuł.

Gdy w nocy z 7 na 8 września 1939 roku jednostki Południowego Zgrupowania Armii "Prusy" dowodzone przez gen. Skwarczyńskiego,w czasie odwrotu spod Skarżyska w kierunku Wisły dotarły do dwóch dużych kompleksów leśnych: lasów na zachód od wsi Seredzice oraz Lasów Starachowickich znajdujących się rejonie Iłży, nic nie zapowiadało nadciagającej bitwy. W skład Zgrupowania wchodziły trzy duże związki taktyczne: 3 Dywizja Piechoty Legionów, 12 Dywizja Piechoty oraz 36 Dywizja Piechoty Rezerwowa. W rejon Iłży dotarły tylko dwa pierwsze związki taktyczne. 36 DPrez. uwikłana w walki z niemiecką 2 Dywizją Lekką znajdowała się jeszcze w rejonie Szydłowca. Kilkugodzinny postój miał dać chwilę wytchnienia znużonym żołnierzom oraz stanowić okazję do uzupełnienia zapasów przed dalszym marszem. Sytuacja uległa zmianie w południe 8 września, gdy pierwsze odddziały niemieckiej Kampfgruppe "Ditfurth" zmierzające z kierunku Lipska natknęły się na wysunięte stanowiska II batalionu 7 pułku piechoty Legionów, broniącego dostępu do Iłży. Niemal równocześnie pojawiły się podjazdy z niemieckiej 2 Dywizji Lekkiej ścierając się z polskimi odddziałami osłaniajacymi rejon Zgrupowania od zachodu. Rozpoczęła się Bitwa pod Iłżą. Teatrem działań stały się okolice Iłży, stanowiącej strategiczny cel dla obydwu stron. W dwudniowych walkach, które toczyły się od Trębowca Dużego, Błazin, Kotlarki, Maziarz, Iłży, Piłatki aż po Prędocin, Michałów, Pasztową Wolę, Aleksandrów i Rzechów obie strony na przemian zyskiwały przewagę lub były bliskie całkowitej klęski. Ostatnim akordem walk była nieudana próba przebicia przez niemieckie linie w rejonie Piłatka – Prędocin – Rzechów odddziałów 12 Dywizji Piechoty. Około południa 9 września 1939 roku bitwa zakończyła się. W jej wyniku rozproszeniu uległy obie polskie dywizje a niemiecka Kampfgruppe "Ditfurth" poniosła dotkliwe straty, będąc o krok o od całkowitego rozbicia, o czym świadczy także śmierć jej dowódcy – pułkownika Wilhelma Dietricha von Ditfurtha.

Po dwudniowych walkach pobojowisko było usłane porzuconym lub zniszczonym sprzętem wojskowym, wszędzie znajdowały się zwłoki poległych żołnierzy. Ze względu na toczące się działania wojenne poległych obu stron chowano zazwyczaj w pobliżu miejsca śmierci, zarówno w mogiłach zbiorowych jak i indywidualnych. W przeciwnieństwie do praktyki z czasów Wielkiej Wojny ściśle przestrzegano podziału na przynależność państwową. Poległych obu stron chowano zawsze oddzielnie. W pierwszej kolejności zostali pochowani polegli w walach żołnierze niemieccy. Oglądając zachowane zdjęcia niemieckich mogił, zarówno pojedynczych jak i zbiorowych, rzuca się w oczy staranny sposób ich wykonania z dużą dbałością o estetykę. Każda mogiła jest opisana stopniem, imieniem oraz nazwiskiem, czesto również przydziałem służbowym zabitego. Wskazuje to, że pochówku dokonali koledzy poległych z ich macierzystych oddziałów. W 1940 roku wszyscy żołnierze niemieccy spoczywajacy w mogiłach na terenie iłżeckiego pobojowiska zostali przeniesieni do kwater przygotowanych na Nowym Cmentarzu w Iłży oraz częściowo w rodzinne strony na terenie Rzeszy. Dość bogata dokumentacja związana z poległymi w czasie Bitwy pod Iłżą w 1939 roku żołnierzami niemieckimi to temat na osobne opracowanie.

Niemieckie groby w Piłatce. W trzeciej mogile licząc od dołu spoczął dowódca Kavallerie Schutzen Regiment 9 i jednocześnie Kampfgruppe "Ditfurth" płk Wilhelm Dietrich von Ditfurth.Fotografia ze zbiorów autora.

Kwatery niemieckich żołnierzy poległych w Bitwie pod Iłżą w 1939 roku na Nowym Cmentarzu w Iłży. W 1940 roku NIemcy ekshumowali wszystkich poległych żołnierzy niemieckich, których groby podobnie jak żołnierzy polskich znajdowały się rozsiane po całym pobojowisku i przenieśli je specjalnie przygotowanej cześci Nowego Cmentarza w Iłży.  Niemieckie kwatery isniały do lat 60-tych kiedy to ostatecznie je zlikwidowano w trakcie budowy obecnego Cmentarza - Mauzoleum na którym obecnie spoczywają żołnierze Wojska Polskiego polegli w 1939 roku oraz partyzanci. Fotografia ze zbiorów autora.

W pamięci okolicznych mieszkańców zapadł moment porządkowania pobojowiska. Jak już było to wspomniane, ściśle przestrzegano podziału na poległych żołnierzy Wojska Polskiego i żołnierzy niemieckich. W tym celu Niemcy nakazali miejscowej ludności oznaczać poprzez wbicie ściętej brzozy lub gałęzi innego charakterystycznego drzewa wyłacznie miejsca gdzie leżeli polegli żołnierze niemieccy. Potwierdza to relacja ówczesnego mieszkańca Iłży, Pana Jerzego Czerwonki (relacja w zbiorach autora): "Czarnecki z pola opowiadał mi, że Niemcy kazali Polakom stawiać w miejscu gdzie poległ żołnierz niemiecki brzózkę. Ich najpierw sprzątali. A później naszych. Podobno jak już w rozkładzie byli. Od naszych co leżeli na zamku to już taka nieprzyjemna woń była, zanim ich pochowali." Z bliżej nie określonych powodów (wśród miejcowej ludności istnieje przekonanie, że było to celowe działania wojskowych władz niemieckich) polskich żołnierzy pochowano dopiero po kilku dniach od bitwy. Tak jak zapamiętał to Pan Czerwonka, ciała były już cześciowo rozłożone ze względu na wysokie temperatury panujące na początku września 1939 roku. Potwierdza to również treść pisma prezesa Oddziału PCK w Kraśniku dr Juliana Winklera do Zarządu Okręgu PCK w Lublinie z 20 stycznia 1940 roku w którym podaje on, że " Poległych Polaków grzebała ludność cywilna po 3-4 dniach, kiedy zwłoki były już w rozkładzie, dlatego też nie od wszystkich poległych zabrano duplikaty znaczków tożsamości". Pochówku poległych żołnierzy polskich dokonywała miejscowa ludność. Często, zwłaszcza w okolicy gdzie toczyły się zacięte walki w których zginęło wielu żołnierzy, były to zorganizowane akcje pod kierownictwem lokalnych liderów. W Iłży pochówek żołnierzy orgazniował ksiądz Ruczkowski: "Na pobojowisku pozostali ciężko ranni i zabici w walce polscy żołnierze. Ranni zostali umieszczeni w szpitalu, grzebaniem zmarłych zajął się ks. Jan Ruczkowski. Polegli żołnierze byli grzebani tam, gdzie padli, część zaś na miejscowym cmentarzu." ( A. Zięba-Ways, Wojskowa służba kobiet, Zeszyty Kombatanckie, Zeszyt 34.) W Rzechowie i okolicy pochówek polskich żołnierzy odbywał się pod kierownictwem sołtysa Stanisława Rożka. Polegli żołnierze polscy byli chowani w prostych pojedynczych oraz zbiorowych mogiłach ziemnych, zazwyczaj w miejscu śmierci lub jego pobliżu. Często wykorzystywano do pochówku znajdujące się w pobliżu naturalne zagłębienia terenowe. Do pochówku poległych żołnierzy na przedmieściach Iłży, gdzie bronił się II batalion 7 ppLeg., wykorzystano wykopane przez żołnierzy okopy i ukrycia. W Piłatce część poległych pochowano doraźnie w pobliskiej piwnnicy znajdującej się na przeciwko spalonego gospodarstwa rodziny Godziszów (Relacja Stanisławy Chmielewskiej w zbiorach autora) – do dzisiejszego dnia znajduje się tam pamiątkowy drewniany krzyż. Mogiły pojedyncze przeważały w rejonie przedmieść Iłży oraz Kotlarki. W przypadku poległych w rejonie św. Franciszka i Rzechowa zebrano ich z okolicznych pól oraz lasów i pochowano w dwóch dużych mogiłach zbiorowych. Nie jest do końca jasna rola Niemców i ich nadzoru nad pochówkiem zabitych żołnierzy polskich. Z ustnych relacji mieszkańców wiadomo, że niezwłocznie po zakończeniu walk Niemcy zebrali broń osobistą znajdująca się na pobojowisku, w tym także tą która znajdowała się przy poległych. Brak broni przy zwłokach żołnierzy polskich potwierdza fotografia wykonana po zakończeniu walk w Piłatce. Potwierdza to również protokół ekshumacyjny z 1969 roku (Protokół ekshumacji zwłok żołnierzy i partyzantów poległych w latach 1939 -1945 w walkach z hitlerowskim okupantem) oraz obecne prace ekshumacyjne z lipca 2018 roku, gdzie przy szczątkach żołnierzy WP nie odnaleziono broni osobistej, za wyjątkiem kilku bagnetów oraz amunicji znajdującej się w przede wszystkim w kieszeniach oraz chlebakach. Z treści protokołu ekshumacyjnego z 1969 roku czy obecnych prac ekshumacyjnch z lipca 2018 roku wynika, że większość poległych żołnierzy polskich pochowano w komletnym umundurowaniu z pełnym oporządzeniem żołnierskim. W trakcie prac ehshumacyjnych w lesie rzechowskich oraz na cmentarzu w Grabowcu w lipcu 2018 roku wraz ze szczątkami poległych odnaleziono min. resztki chlebaków, masek przecigazowych, tornistrów, menażek, a niektórzy z poległych wiciąż mieli na głowach hełmy. Duży wpływ na to miał fakt, że jak już wspomniano ciała chowano po kilku dniach, kiedy uległy już częściowemu rozkładowi.

Pobojowisko w Piłatce tuż po zakończeniu walk. Widoczne spalone gospodarstwo rodiny Godziszów, gdie w czasie walk znajdował się punkt dowodzenia płk. von Ditfurtha i jednocześnie miejsce jego śmierci. W czasie polskiego natarcia płk. von Ditfurth bezpośrednio dowodził obroną i jak podaje niemiecki kronikarz zginął przeszyty serią polskiego karabinu maszynowego. W rowie oraz wśród zniszczonego sprzętu niemieckiego zwłoki polskich żołnierzy z I batalionu 9 pułku piechoty Legionów, którzy wieczorem 8 września nacierali wzdłuż drogi Iłża-Lipsko by otworzyć drogę dalszego odwrotu ku Wiśle dla 3 Dywizji Piechoty Legionów. Broń należąca do poległych została już zebrana przez Niemców, którzy dodatkowo przeszukali poległych w poszukiwaniu dokumentów i pamiątek. Świadczą o tym porozpinane tornistry wz. 35 oraz porozrzucane wokół nich przedmioty należące do poległych. Fotografia ze zbiorów autora.

Czy żołnierze niemieccy uczestniczyli i nadzorowali bezpośrednio pochówki żołnierzy polskich – tego nie udało się jednoznacznie ustalić. Niemniej niemieckie władze wojskowe zażądały od mieszkańców zwrotu znalezionych w czasie pochówku połówek znaków tożsamości należących do poległych żołnierzy Wojska Polskiego. Wspomina o tym dr Winkler w swoim piśmie z 20 stycznia 1940 roku: "...z zebranych znaczków ludność cywilna część ich na żądanie oddała wojsku niemieckiemu, zatrzymując kilkanaście sztuk u siebie." Jak wynika z akt PCK dane ze znaków tożsamości zebrane przez władze niemieckie nie zostały przekazane stronie polskiej. Ewidencję poległych prowadziły równolegle różne instytucje. Zarząd Miejski w Iłży prowadził wykaz żołnierzy poległych głównie w okolicach Iłży. Dane związane z poległymi zbierał również proboszcz miejscowej parafii. Podobnie działo się również w okolicznych gminach i parafiach gdzie gromadzono dane na temat poległych i miejsc ich pochówku. Na teren pobojowiska przybywali też przedstawiciele Polskiego Czerwonego Krzyża, gromadząc i weryfikując dane. Pewną ilość dokumentów i przedmiotów osobistych znalezioną w czasie pochówku zabitych żołnierzy polskich zgromadzili okoliczni mieszkańcy, co skrupulatnie zauważa dr Winkler: "Oprócz znaczków tożsamości ludność cywilna zatrzymała dowody osobiste, książeczki PKO, listy a fotografiami powyklejano sobie kuferki. Między innymi jest w posiadaniu ludności książeczka PKO i dowód osobisty poległego ppor. Glińskiego Mieczysława z 51 pp." Na dzień dzisiejszy, w wyniku wielu czynników, znana jest jednak tożsamość mniej niż połowy poległych żołnierzy Wojska Polskiego w Bitwie pod Iłżą. Wielu bohaterów iłżeckich walk nadal figuruje jako zaginiony a ich rodziny do dzisiaj nie znają ich losów i miejsca pochówku. Poniżej ogłoszenie zamieszczone w 1947 roku na wniosek Marii Chruszcz o uznananie za zaginionego jej męża Jana Chruszcza zamieszkałego m. Kamionki powiat Skałat, który wyruszył na wojnę w 1939 roku jako żołnierz 54 pułku piechoty Strzelców Kresowych z Tarnopola i ślad po nim zaginął. Jego los udało się wyjaśnić dopiero obecnie, gdy w miejscu miejscu tymczasowego pochówku żołnierzy polskich w lesie rzechowskim odnaleziono połówkę znaku tożsamości (widoczną po prawej stronie zdjęcia) należąca do Jana Chruszcza. Obecnie spoczywa on w mogile zbiorowej na cmentarzu w Grabowcu.

Liczba żołnierzy Wojska Polskiego poległych w czasie Bitwy pod Iłżą w dniach 8–9 września 1939 roku nie jest dokładnie znana. Jeden z pierwszych szacunkowych spisów poległych w bitwie zawiera wspomniane już pismo prezesa Oddziału PCK w Kraśniku dr Juliana Winklera do Zarządu Okręgu PCK w Lublinie z 20 stycznia 1940 roku. Informuje on, że w trakcie prowadzonych w grudniu 1939 roku poszukiwań zaginionego w bitwie podporucznka Wacława Winklera z 51 ppSK stwierdzono w rejonie Iłży liczne mogiły ze znaczną liczbą spoczywajacych w nich poległych. Według informacji otrzymanych od miejscowej ludności w lesie pod Rzechowem pochowano w trzech grobach odpowiednio 109, 7 i 3 osób, na polach wsi Rzechów, Podkońce, Maziarze oraz Płusy znajduje się po kilka pojedyńczych grobów, w lesie (? - przyp. tg) Kotlarka obok kapliczki św. Franciszka 130 osób, na polach wsi Piłatka 130 osób, na polach wsi Piłatka w kieruku Lipska również znajdują się pojedyńcze groby. W sumie daje to ponad 400 poległych w kilkudziesięciu mogiłach zbiorowych i pojedynczych znajdujacych się na całym pobojowisku. Niestety w dokumencie nie jest określone czy jest to spis wyłącznie mogił żołnierzy polskich czy także i niemieckich, których groby w tym okresie również znajdowały się rozrzucone po całym polu walki, zwłaszcza w rejonie Piłatki, Kotlarki oraz Kościoła św. Franciszka.

Grób polskiego żołnierza na iłżeckim pobojowisku. Fotografia wykonana przez niemieckiego żołnierza. O przynależności państwowej poległego świadczy jedynie hełm wz. 31 położony obok prowizorycznego krzyża wykonanego z gałęzi, obok którego leży ładownica wz. 22. Do pochówku wykorzystano naturalne zagłębienie, a sama mogiła nie jest zbyt głeboka o czym świadczy wystający obcas trzewika poległego. Fotografia ze zbiorów Wojciecha Kamody.

W rejonie Iłży straty poniosła głównie 3 Dywizja Piechoty Legionów. W rejonie Seredzic oraz Trębowca Dużego walkę z niemieckimi podjazdami z 2 Dywizji Lekkiej stoczyły głównie oddziały 8 pułku piechoty Legionów. Na przedmieściach Iłży całodniowe walki w dniu 8 września stoczył II batalion 7 pułku piechoty oraz oddziały pozabatalionowe pułku, wspierane przez 3 pułk artylerii Legionów. Pomimo, że żołnierze zajęli dogodne stanowiska przy drodze Iłża-Lipsko, okopali się i wykorzystali dogodne ukształtowanie terenu z jego licznymi wąwozami poniesiono duże straty od intesywnego ognia niemieckiej artylerii oraz w bezpośredniej walce z kolejnymi atakami Kampfgruppe "Ditfurth". Silny ogień niemieckiej  artylerii spadający na obrońców Iłży dość dobrze zapadł w pamięci weteranów: Podchorąży Stanisław Goluda, zastępca dowódcy II plutonu 6 kompanii 7 ppLeg.: „Za naszymi plecami na wzgórzu widniał stary zamek obronny i tam na zboczach, wzdłuż historycznych obwałowań, formowały się pozycje naszego 7 pułku dowodzonego przez pułkownika Muzykę. W tamtą stronę szła przez wiele godzin nawała niemieckiego ognia. Szrapnele pękające nad naszymi głowami wykruszały obrońców. Jeden z pocisków rozerwał się dwadzieścia metrów za moimi plecami.”( Bitwa pod Iłżą 8-9 września, red. Antoni Dąbrowski, s. 92).Strzelec Władysław Prystupa z kompanii gospodarczej 7 ppLeg. podaje, że popołudniu 8 września 1939 roku został wysłany  do Iłży, gdzie pomimo toczących się walk w lokalnej piekarni prowadzono wypiek chleba dla wojska. Kiedy dojeżdżał i czuł już zapach świeżo pieczonego chleba rozpoczął się niemiecki atak na Iłżę. Bardzo silny ostrzał artyleryjski na miasto zmusił go do zawrócenia bez chleba. (Nagranie audio wspomnień Władysława Prystupy udostępnione autorowi przez Piotra Bartoszewskiego.) Ppor. Tadeusz Płudowski, dowódca I plutonu 4 kompanii 7 ppLeg.: „Największe spustoszenie i straty u nas robiła ich artyleria, która rozstrzygnęła walkę na naszą niekorzyść. Kilka samolotów niemieckich które brały udział w tej walce to samoloty współpracujące z ich artylerią. Wkrótce miasteczko zaczęło się palić. Artyleria nasza powoli milkła - straty coraz większe w ludziach, wobec tego d-ca batalionu zdecydował wycofać się. Droga wycofania była bardzo trudna, gdyż prowadziła pod górę, w polu otwartym po przeciwnej stronie miasta, gdzie Niemcy położyli dobrze obserwowany, pościgowy ogień artyleryjski. Ten ogień przyczynił się do rozproszenia żołnierzy w terenie, a tym bardziej, że zapadła noc trudno było wszystkich pozbierać do kupy.”(Relacja ppor. Tadeusza Płudowskiego B.I. 76/D IMPiMGS).

Wieczorem wzdłuż tej samej drogi nacierał w celu otwarcia drogi marszu dla Dywizji ku Wiśle na niemieckie stanowiska w Piłatce I batalion 9 pułku piechoty Legionów oraz batalion zbiorczy 154 pp, ponosząc dotkliwe straty od ognia niemieckiej broni maszynowej rozmieszczonych na wzgórzach wokół wsi. W rejonie pobliskiej Kotlarki, św. Franciszka oraz pól za wsią Piłatka zginęło wielu oficerów i żołnierzy 12 Dywizji Piechoty nacierających w otwartym terenie rankiem w dniu 9 września, głównie od ognia niemieckiej artylerii i broni maszynowej oraz w wyniku kontrnatarcia 67 batalionu pancernego. Jak podaje notatka spisana w Iłży w dniu 3 sierpnia 1940 roku przez przedstawiciela PCK E.Meissnera na podstawie podstawie ustnej relacji ks. Jana Rzuczkowskiego w promieniu 1 kilometra od Iłży, pomiędzy Zamkiem, wsią Piłatka oraz wsią Kotlarka poległo około 80 żołnierzy polskich. Pochowani zostali w liczbe 67 na cmentarzu św. Franciszka (przy spalonym w czasie walk Kościele św. Franciszka – przyp. tg) . Dokumenty po poległych cześciowo przechowuje Magistrat w Iłży. Na Nowym Cmentarzu znajduje się bratnia mogiła na której umieszczono 5 hełmów żołnierskich, ponadto napis: "Polnischer Soldat 8". Dokumenty znajdują się w Magistracie w Iłży. Na dziedzińcu szpitala znajduje się mogiła 2 nieznanych żołnierzy oraz 5 osób cywilnych. Na cmentarzu parafialnym kilku nieznanych żołnierzy pochowanych w kilku mogiłach. Dodatkowo na podstawie akt Szpitala Powiatowego św. Ducha w Iłży oraz relacji sekretarza szpitala Ogręchowskiego Pan Meissner sporządził wykaz 6 rannych, którzy przebywali w szpitalu w dniu 9 września 1939 roku, z czego Stanisław Cybul (Cebul) zmarł z powodu ran i został pochowany na cmentarzu przy szpitalu.

Mogiła polskiego żołnierza na wzgórzu zamkowym w Iłży. Według relacji mieszkańców na wzgórzu zamkowym znajdowały się  w sumie dwie mogiły polskich żołnierzy poległych w 1939 roku. W jednej z  nich  według akt PCK spoczywał kpr. Franciszek Pałkowski. Na wzgórzu zamkowym znajdowały się ponadto zbiorowe i pojedyncze mogiły w pobliżu baszty iłżeckiego zamku. Wbrew niektórym opisom, należały one do żołnierzy niemeickich, poległych prawdopodobnie w rejonie Błazin i tutaj pochowanych. Zdjęcie z książki "Lasy i ludzie" autorstwa Mariana Langera.

Nie zachował się szczegółowy wykaz wszystkich mogił w rejonie Iłży i najbliższych gmin. Na chwilę obecną znane jest położenie części mogił wymienionych w imiennym Wykazie żołnierzy polskich poległych w wojnie roku 1939 roku na terenie powiatu iłżeckiego sporządzony przez Odddział PCK przy Zakładach Starachowickich w dniu 12.XI. 1940 roku w oparciu o spisy dostarczone przez Zarządy Gmin. Dla Miasta Iłża zawiera on nazwiska, dane personalne oraz miejsce pochówku 53 poległych żołnierzy Wojska Poskiego we wrześniu 1939 roku. Z czego na terenie Iłży było pochowanych 9 poległych, przedmieście Piłatka – 7, przedmieście Kotlarka – 36, góra zamkowa k/baszty w Iłży – 1. Wykaz nie zawiera lokalizacji mogił żołnierzy NN. Dla gminy Błaziny wykaz zawiera 25 miejsc pochówku z 42 poległymi, z czego nazwiska są znane tylko w 14 przypadkach. Mogiły znajdowały się we wsi Błaziny – 1, wieś Dubrawa przy linii strażowej – 2, majątek Borsuki przy drodze Dubrawa k/sadu pod dworem -1, wieś Seredzice w lesie obok drogi Krzewnej- 1, wieś Rybiczyzna w lesie Wickehagena -1, wieś Prendocin – 17 żołnierzy w grobie zbiorowym, wieś Piotrowe Pole – 2, wieś Klepacze – gajówka Bekowiny – 1, kolonia Seredzice – 2, wieś Maziarze 2, wieś Koszary – 4, leśniczówka Jasieniec – 2, wieś Jasieniec – 1, leśniczówka Seredzice – 2, wieś Seredzice - 1 , wieś Rybiczyzna – 1, kolonia Maziarze -1. Gmina Krzyżanowice wykazała, że na jej terenie znajdują się dwa groby polskich żołnierzy w których pochowano 7 osób o nieznanych nazwiskach.Z powyższych informacji rysuje nam się obraz pobojowiska usianego pojedyńczymi, niekiedy kilkuosobowymi mogiłami. Dużej części z poległych niestety nie udało się zidentyfikować. Wpływ na to miało wiele czynników: pośpiech w czasie pochówku, brak nieśmiertleników, których niezdążono wydać wszystkim żołnierzom w trakcie mobilizacji, często pochówek ciał po kilku dniach od bitwy, przez co były one już częściowo rozłożone.

Wkrótce rozpoczęły się również pierwsze ekshumacje. Jak zapamiętali okoliczni mieszkańcy pierwsza fala ekshumacji rozpoczęła się wiosną 1940 roku, kiedy to na pobojowisko zaczęły zjeżdzać rodziny poległych szukające swoich bliskich. Tak było między innymi z ppor. rez. Mieczysławem (Karolem) Glińskim wymienionym w pismie prezesa Oddziału PCK w Kraśniku dr Juliana Winklera oraz notatce spisanej Iłży w dniu 3 sierpnia 1940 roku przez E. Meissnera. Pomimo dokładnego opisu lokalizacji miejsca pochówku – grusza obok mogiły zbiorowej w Piłatce oraz przekazania dowodu osobistego oraz książeczki PKO należących do poległego do Oddziału PCK w Kielcach nie występuje on już w wykazie imiennym z 12.XI.1940 roku sporządzonym przez Oddział PCK przy Zakładach Starachowickich. Zabranie ciała przez rodzinę potwierdzili również ówcześni mieszkańcy Piłatki, którzy zapamiętali rodzinę rozpytującą po wsi o grób gdzie spoczywał ppor. Gliński. Podobna sytuacja została ujawniona w czasie prac ekshumacyjnych w lipcu 2018 roku. Na podstawie wspomnianego wykazu imiennego poległych żołnierzy polskich poległych w wojnie roku 1939 roku na terenie powiatu iłżeckiego ustalono miejsce pochówku Piotra Rygla oraz Franciszka Wawrzyniaka, pochowanych w jednej mogile koło wsi Zawały przy leśnej drodze tzw. Strażowej. W trakcie ekshumacji okazało się, że w grobie znajdują się szczątki Piotra Rygla, ustalone na podstawie znaku tożsamości oraz fragmenty należące do drugiego poległego, który został ekshumowany wcześniej. Kolejna fala to ekshumacje związane z porządkowaniem pola bitwy. Poległych chowano zazwyczaj tam gdzie dosięgła ich śmierć. Stąd liczne mogiły na polach uprawnych, przy drogach czy przy zabudowaniach oraz ujęciach wody utrudniajace prace rolne czy mające wpływ na stan sanitarny. Nie udało się jednak odnaleźc żadnych dokumentów opisujących te działania. Część z nich miała miejsce jeszcze podczas okupacji, prawdopodobnie w 1941 roku, cześć po zakończeniu wojny pod koniec lat 40-tych. Tak zapamiętał ekshumację żołnierzy pochowanych w zbiorowej mogile przy Kościele św. Franciszka Pan Jerzy Czerwonka: "Polskie mogiły od św. Franciszka zaczęli ściągać w 1949 roku. W takie drewniane skrzynie wkładano szczątki. Trzymano je tutaj w Kościółku św. Ducha. Później na cmentarz w zbiorowej mogile ich pochowano. Dopiero później w 1969 roku wykopali ich znowu i pochowali na Mauzoleum." Jak wynika z analizy pierwotnych pochówków żołnierzy o znanej tożsamości a znajdujących się obecnie na Cmentarzu- Mauzoleum, w okresie niemieckiej okupacji oraz w latach powojennych, na Nowy Cmentarz w Iłży do mogił zbiorowych zostali przeniesieni z pobojowiska żołnierze spoczywający w rejonie Błazin, Kotlarki, Piłatki, Kościoła św. Franciszka oraz Pasztowej Woli. Przykładem niech będą losy mogiły mjr. Romana Gutowskiego, dowódcy III batalionu 54 ppSK, który poległ rankiem 9 września 1939 roku w rejonie koloni Rzechów. Po bitwie został pochowany w mogile przy drodze kolonia Rzechów- Michałów. Następnie w bliżej nieokreślonym czasie przeniesiono go do mogiły zbiorowej nr 5 na Nowym Cmentarzu w Iłży, skąd w 1969 roku został już ostatecznie przeniesiony na Cmentarz-Mauzoleum do mogiły nr 11. Gdy w 1969 roku doszło do budowy Cmentarza – Mauzoleum w Iłży na którym miały spocząć szczątki poległych żołnierzy Wojska Polskiego w 1939 roku, większość z nich została już ekshumowana z mogił na pobojowisku i znajdowała się w zbiorowych mogiłach w różnych częściach Nowego Cmentarza w Iłży.

W protokole z ekshumacji przeprowadzoznej w 1969 roku w cześci dotyczącej poległych w 1939 roku żołnierzy Wojska Polskiego czytamy, że z Cmentarza "Panny Marii" w Iłży ekshumowano z 1 mogiły zbiorowej nr 1 - 20 poległych, z 1 mogiły nr 2 pojedynczej – 1 poległego; z Nowego Cmentarza w Iłży mogiły zbiorowej nr 3 – 12 poległych, mogiły zbiorowej nr 4 – 42 poległych, mogiły zbiorowej nr 5 – 14 poległych, z mogiły nr 6 – 1 poległego, z mogiły zbiorowej nr 7 – 2 poległych, z mogiły nr 8 pojedynczej – 1 poległego, zmogiły zbiorowej nr 9 – 62 poległych, z mogiły zbiorowej nr 11 - 1 poległego; z terenu lasów Nadleśnictwa Marcule z mogiły zbiorowej nr 15 – 2 poległych. W sumie 158 oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego poległych w Bitwie pod Iłżą w 1939 roku, z czego w 103 przypadkach ustalono tożsamość. Ekshumowane ciała zostały złożone do trumien i pochowane do przygotowanych kwater na Cmentarzu-Mazuzoleum. Prace ekshumacyjne przeprowadzili żołnierze z jednostki Obrony Terytorialnej Kraju w Zębcu pod dowództwem kpt. Dziewięckiego. Jak skomplikowane były losy pochowanych na Cmentarzu-Mauzoleum niech posłuży historia kolejnego żołnierza, Józefa Kuchty. Według przekazów ustnych, ciężko ranny w czasie bitwy zmarł w pobliżu gajówki Bekowiny, gdzie został pochowany przy składzie drewna. Obecnie w tym miejscu znajduje się symboliczna mogiła. Prawdopodobnie tuż po wojnie lub jeszcze w czasie niemieckiej okupacji został ekshumowany na Nowy Cmentarz w Iłży, gdzie został pochowany w zbiorowej mogile nr 9 żołnierzy polskich poległych w 1939 roku. Z tego miejsca według Protokołu z 1969 roku został ponownie ekshumowany i złożony w kwaterze nr 121 na Mauzoleum, gdzie obecnie spoczywa.

Żołnierze z jednostki OTK z Zębca w trakcie prac ekshumacyjnych w 1969 roku żołnierzy polskich poległych w 1939 roku .  Szczątki złożono do drewnianych trumien i pochowana na Cmentarzu - Mauzoleum. Zdjęcie ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Iłży. Ponizej fotografia przedstawiająca obecny wygląd fragmentu Cmentarza - Mauzoleum.

W rejonie Prędocin–Rzechów rankiem 9 września 1939 roku nacierały pułki z 12 Dywizji Piechoty, ponosząc dokliwe straty głównie od broni maszynowej oraz ognia artylerii niemieckiej, która szczególnie intensywnie ostrzelała las rzechowski w chwili wejścia do niego odddziałów II rzutu.  Fragment relacji sierż. pchor. Józefa Koguta z 51 ppSK szczegółowo opisuje polskie natarcie na Rzechów: "Na rozkaz pułkownika zatrzymaliśmy się na chwilę. Słyszałem jak generał powiedział do Fieldorfa: Pańsku pułk naciera na osi Kruki - Dubrawa. Pułkownik powtórzył rozkaz d-cy batalionu, a zwracajac się do nas powiedział: Chłopcy, w imię Boga- zaczynamy! Oddziały natychmiast rozwinęły się w tyralierę. Weszliśmy na łaką okrytą gęstą mgła,a następnie dobrnęliśmy na skraj lasu, aby zająć pozycję wyjściową do ataku. Na odgłos salwy naszej artylerii wyskoczyliśmy do natarcia. (...) Nagle rozgorzało piekło. Niemcy mieli dobrze zorganizowaną obronę, zapory ogniowe były trudne do przebycia. Strzelalali do nas ogniem bocznym z dobrze zamasakowanych stanowisk. Niemiecka artyleria siała spustoszenie w polskich szeregach." W porannym natarciu, które miało otworzyć resztkom Pułudniowego Zgrupowania Armii Prusy drogę ku Wiśle wzięły udział następujące jednostki: 51 pułk piechoty Strzelców Kresowych, 52 pułk piechoty Strzelców Kresowych, 54 pułk piechoty Strzelców Kresowych, 12 pułk artylerii lekkiej, oddziały dywizyjne 12 Dywizji Piechoty, bataliony zbiorcze z grupy ppłk. Kowalczewskiego oraz część III batalionu 7 pułku piechoty Legionów z 3 Dywizji Piechoty Legionów, który dołączył do 12 DP po rozproszeniu wieczorem 8 września macierzystej dywizji. Pan Henryk Fura, wówczas nastolatek mieszkający wraz z rodzicami w Rzechowie Gościńcu (relacja spisana na podstawie rozmów z Panem H. Furą w zbiorach Krzysztofa Wicika), wspominał, że nie wszyscy polscy żołnierze zginęli w walce: "Gdy jego rodzina wracała do gospodarstwa po zakończeniu walk widział on ciężko rannego polskiego żołnierza opartego o kamień przy polnej drodze. Nie mógł chodzić, więc oparty o kamień trzymał w ręku modlitewnik i modlił się. Gdy zjawili się niemiecki patrol konny przeszukujący pobojowisko, jeden z Niemców zbliżył się do rannego i zabił go. Duża liczba zabitych żołnierzy polskich była spowodowane ogniem niemieckiej broni maszynowej oraz artylerii. Pan Fura zapamiętał, że pod gruszą w pobliżu posesji Jędrzejczyka, niedaleko jego rodzinnego gospodarstwa, w czasie bitwy stał niemiecki ciężki karabin maszynowy. Pod gruszą po bitwie widział olbrzymie ilości wystrzelonych łusek, które można było zbierać na wiadra. Między innymi z tego miejsca Niemcy ostrzeliwali polskich żołnierzy wychodzących z lasu rzechowskiego na otwarte pola Rzechowa. Natomiast na tzw. bakalarzowej górze było stanowisko niemieckiej artylerii ostrzeliwującej na wprost polską piechotę, która maszerowała przez las rzechowski w kierunku Rzechowa."

Fotografia przedstawiająca pozycje 7 szwadronu KSR 8 na przedpolach Rzeczniowa, rankiem 9 września 1939 roku. Zdjęcie zostało zamieszczone w opracowaniu Zwischen zwei Feuern,  wydanym w  1940 roku. Tak zapamiętali walkę z 12 Dywizją Piechoty niemieccy kawalerzyści:" Rzadko można było się tak zahartować jak tamtejszej nocy z 8 na 9 września w Rzeczniowie. Już zgasło światło gwiazd, szykuje się nowy dzien. O świcie był oczekiwany atak całej polskiej armii, która z siłą rozpaczy, próbowałaby przedrzeć się przez Iłżę na wschód (...)Dopiero kiedy artyleria oddawała krótkie strzały i przy użyciu lornetek można było rozpoznać pierwsze oliwkowo–brązowe postacie, zniknął ten cały hałas z powierzchni Ziemi. I przyszło coraz więcej Polaków, częściowo z leżącego w pobliżu lasu, częściowo bardziej z lewa z lekko opadającego zbocza, prawie bez wsparcia ognia. Prawdopodobnie nasza solidna „Ari“ [artyleria – przyp. tg] z pomocą naszego wspaniałego „Fieseler Storcha“ wykonała już cała prace pośród polskiej broni ciężkiej. Prawie natychmiast szwadron rozpoczął ostrzał obronny, w szczególności nasze oba ciężkie karabiny maszynowe pokazały, co potrafią. Polacy padali rzędami, jednakże ich liczba i zrozpaczona odwaga wydawały się być niewyczerpane. Ostatecznie niektórym z nich udało się dostać do wsi, lecz potem na jej brzegach padli ostatni, część martwa, cześć ranna."

Większość zabitych żołnierzy polskich w okolicach Rzechowa oraz Aleksandrowa spoczęła w pobliskim lesie. Mogiła zlokalizowana w lesie rzechowskim stała się jednocześnie największą nekropolią na terenie iłżeckiego pobojowiska. Pochowano w niej blisko 150 żołnierzy Wojska Polskiego poległych w lesie, okolicznych polach oraz wsiach. Relacja Heleny Garczyńskiej (kopia pamiętnika Heleny Garczyńskiej w zbiorach autora) ówczesnej mieszkanki tzw. Gościńca Rzechowskiego: "Wróciwszy z wymuszonej ucieczki, w miejscu naszych budynków zastaliśmy zgliszcza i sterczące żałośnie kominy, a tuż obok trupy polskich żołnierzy. Ojciec mój i szesnastoletni brat, wraz z sąsiadami, zawieźli wszystkich zabitych do rzechowskiego lasu i tam pochowali w zbiorowej mogile, było ich 139-ciu. Te pierwsze ofiary hitleryzmu wywozili rzechowianie od świtu do nocy, kilkoma wozami." Tak zapamiętała te chwile ówczesna mieszkanka pobliskiej wsi Aleksandrów, Pani Janina Wróbel (relacja w zbiorach autora): "W 1939 roku miałam 12 lat. Mieszkałam z rodzicami w Aleksandrowie. (...) W Aleksandrowie były zniszczone całkowicie tylko dwa domy. Na polu za naszym domem leżeli zabici polscy żołnierze. Pamiętam urwaną nogę z butem leżącą na ziemi. Przy wysokim chojaku był oparty zabity żołnierz z urwaną ręką. Dalej jeszcze jeden. Chyba z 10 ich było w pobliżu. Przez naszą wieś najwięcej ich szło do ataku w czasie bitwy. Zabici byli wszędzie, zarówno na polach jak i w lesie. Zabierano też na furmanki rannych. Jeden jęk i płacz.Na drugi dzień zbierano zabitych na wozy. Nie wiem kto kazał zbierać poległych. Zajmowali się tym mieszkańcy. Zabitych kładziono na wozy i wywożono do lasu rzechowskiego. Zabierano ich ze wszystkim. Jeśli któryś miał broń na ramieniu jak zginął to był zabierany z tą bronią. Jak miał hełm na głowie to był z nim zabierany. Jeśli hełm leżał obok to wrzucano go na furmankę i wywożono razem z ciałami do lasu. Nic nie zostawiano, zabierano wszystko. W lesie mężczyźni wykopali ogromny dół w który składano ciała. Wszystko to było zrobione w jeden dzień. Od razu byli pochowani i zaraz grób był zrobiony. Pracami kierował sołtys Rożek. Zwracał uwagę żeby wszyscy zabici byli zebrani i że ma to być zrobione solidnie. Ilu ich tam było pochowanych to nie wiem. Dużo. Na grobie był postawiony krzyż." Według ustnych relacji okolicznych mieszkańców, początkowo polegli żołnierze mieli zostać pochowani w biegnącej skrajem lasu rzechowskiego linii okopów z czasów Wielkiej Wojny. Ze względu jednak na dużą liczbę zabitych na zbiorową mogiłę zaimprowizowano wyrobisko po wydobyciu piachu w środku lasu. Dość szczegółowo wydarzenia te relacjonuje Henryk Fura: "Gdy zbliżył się front, podobnie jak pozostali mieszkańcy Rzechowa i okolicznych wsi, cała rodzina udała w okolice Sienna i Gozdawy, by tam przeczekać wojenną zawieruchę. Po powrocie do gospodarstwa po zakończeniu bitwy zastali w okolicy Rzechowa pobojowisko pełne poległych i rannych żołnierzy polskich. W pamięci utkwił mu widok zabitego polskiego żołnierza leżącego przy samotnej gruszy na polach w kierunku kolonii Rzechów. Obok, rozciągając się po całej okolicy leżeli inni polegli – samotnie jak i w małych grupkach. Leżeli tam gdzie dosięgła ich śmierć. Niemcy dość szybko pozbierali i pochowali swoich poległych. Zebrali również leżąca na pobojowisku broń. Nie zezwolili natomiast na pochówek żołnierzy polskich. Miało to być podobno w odwecie za ich męsto i chęć walki z Niemcami. Po około 3-4 dniach Niemcy nakazali sołtysowi z Rzechowa Stanisławowi Rożkowi zebrać i pochować zabitych żołnierzy polskich. Nie zezwolili jednak na pochówek na cmentarzu i wskazali las rzechowski. Do prac przy pochówku sołtys wyznaczył okolicznych mężczyzn, z czego część miała stawić się z furmankami tzw. żelaźniakami. Wśród wyznaczonych znalazł się ojciec Henryka Fury, który nie chciał jednak brać udziału w tej smutnej posłudze - zastąpił go syn. Z osób które zostały wyznaczone do prac przy pochówku zołnierzy Pan Fura wymienia min. Jana Madejskiego o prydomku "Burocek", Jana Wicika o przydomku "Siaśka" oraz Wicka o przydomku "Jagaciok". Ciała rozrzucone po całym pobojowisku ładowano na furmanki i zwożono do pobliskiego lasu rzechowskiego. Jak zapmiętał Pan Fura, na jeden wóz mieściło się maksymalnie 10 poległych. Zabierano ich z całym umundurowaniem i oporządeniem. Broni przy poległych nie było ponieważ została wcześniej zebrana przez Niemców. Prace utrudniał fakt, że ciała po kilku dniach w wysokiej temperaturze były już częściowo w rozkładzie. Gdy pierwsze wozy z poległymi dotarły do lasu postanowiono pochować ich w pobliskim okopie z czasów I wojny światowej. Gdy okazało się, że liczba ciał zwożonych do lasu jest coraz większa, jeden z wyznaczonych do prac meżczyzn zaproponował wykorzystanie znajdujacego się w pobliżu leśnego wyrobiska po wydobyciu piachu. I to właśnie miejsce zostało ostatecznie zaimprowizowane na zbiorową mogiłę. Było na tyle głębokie i obszerne, że nie poszerzano go. Wyrównano jedynie brzegi. Tam też zaczęto zwozić zwłoki poległych. Jak zapamiętał Pan Fura, wozów z poległymi było w sumie 14. Ciała złożono do dołu układając je w warstwy, których było około 5 po czym zasypano mogiłę piachem."

Dokłada liczba pochowanych w mogile zbiorowej w lesie rzechowskich jest trudna do zweryfikowania. Według informacji z 20 stycznia 1940 roku przesłanej do Zarządu Okręgu PCK w Lublinie przez dr. Winklera w lesie rzechowskim znajdowały się 3 groby zbiorowe w których pochowano odpowiednio 109, 7 i 3 osób. Natomiast w informacji z terenu Iłży sporządzonej przez E.Meissnera pół roku później (3 sierpnia 1940 roku) na podstawie relacji ustnej od ks. Ruczkowskiego z Iłży dowiadujemy się, że w bratniej mogile w lasku gm. Rzeczniów (lesie rzechowskim – przyp. tg) spoczywa 127 żołnierzy WP a 7 pochowano na polu przy wsi Rzechów. Znalezione przy ciałach 117 znaków tożsamości Stanisław Rożek, sołtys wsi Rzechów oddał władzom niemieckim na ich żądanie. Przypuszczalnie zostały one przekazane niemieckiemu oficerowi. Miało to miejsce około 9-12 września 1939 roku. W wykazie mogił wojennych znajdujących się na terenie gminy Rzeczniów z dnia 21 stycznia 1941 roku, podpisanym przez Burmistrza Gminy Rzeczniów J. Tomanka i przesłanym do PCK znajduje się informacja, że w mogile zbiorowej w lesie rzechowskim znajduje się 138 poległych żołnierzy Wojska Polskiego. Potwierdzona zostaje jednocześnie informacja o zabraniu spisu poległych oraz wiekszości znaków tożsamości poległych przez niemieckich oficerów celem przekazania ich Niemieckiemu Czerwonemu Krzyżowi. Kilkanaście połówek znaków tożsamości zachowali okoliczni mieszkańcy, nie oddajac ich Niemcom. Tak postapił min. Pan Henryk Fura który zachował połówki nieśmiertelników żołnierzy polskich którzy polegli na podwórku jego rodzinnego gospodarstwa i zostali pchowani w lesie rzechowskim– Tadeusza Barylskiego i Leona Szweca (na podstawie relacji ustnej Dariusza Kaszuby).

Rozbieżności w ilości pochowanych podawanych w kolejnych dokumentach wynikają prawdopodobnie z dokładania do mogiły poległych żołnierzy ekshumowanych z prowizorycznych mogił znajdujących się w okolicy oraz rzetelniejszej weryfikacji informacji. Nie wszyscy żołnierze WP polegli w tym rejonie zostali pochowani w zbiorowe mogile w lesie rzechowskim. Według wykazu mogił wojennych znajdujących się na terenie gminy Rzeczniów z dnia 21 stycznia 1941 roku w kolejnych 27 mogiłach pojedynczych i 3 zbiorowych w Rzeczniówku, Rzeczniowie, wsi Pasztowa Wola, wsi Rzechów, kol. Pasztowa Wola, kol. Rzechów, Pawliczce pochowano 35 żołnierzy Wojska Polskiego. Podobnie jak w przypadku mogiły w lesie rzechowskim poległych chowali okoliczni mieszkańcy. W przeciwieństwie do rejonu Iłży w Wykazie żołnierzy polskich poległych w wojnie roku 1939 roku na terenie powiatu iłżeckiego sporządzonego przez Odddział PCK przy Zakładach Starachowickich w dniu 12.XI. 1940 roku dla Gminy Rzeczniów można znaleźć tylko 25 znanych nazwisk. W wykazie podkreślono, że wykaz dla Gminy Rzeczniów jest niekompletny oraz wspomniano o grobie zbiorowym z 138 poległymi pochowanymi w lesie Rzechowskim. Jako jedną z przyczyn tak wielu pochowanych o nieustalonej tożsamośći wskazywane jest zabranie spisu poległych oraz znaków tożsamości znalezionych przy ciałach przez oficerów niemieckich, którzy oświadczyli, że przedłożą je Niemieckiemu Czerwonemu Krzyżowi. Podobnie jak w rejonie Iłży pojedyńcze i mniejsze mogiły zbiorowe znajdujące się na polach, przy drogach oraz zabudowaniach w okresie okupacji oraz w latach powojennych zostały ekshumowane i przeniesione. Brak dokumentacji z tych ekshumacji nie pozwala na precyzyjne określnie ram czasowych oraz miejsc ponownego pochówku. Na podstawie nazwisk poległych znanych z wykazu imiennego z 12.XI.1940 roku sporządzonym przez Oddział PCK przy Zakładach Starachowickich wiadomo, że polegli pochowani w rejonie Pasztowa Wola – Rzechów znani z nazwiska: min. mjr Roman Gutowski, st. sierż. Karol Krzemiński, Stanisław Zawadzki, Stanisław Skowroński, Wojciech Dudek, Michał Zając, Mikołaj Zieliński zostali przeniesieni na Nowy Cmentarz w Iłży a stamtąd w 1969 roku na Cmentarz- Mazuloeum. Zastanawia natomiast los Leona Zorniaka, który pomimo tego, że został pochowany przy drodze kol. Rzechów-Michałów został przeniesiony między rokiem 1941 a 1948 do mogiły zbiorowej w lesie rzechowskim, o czym świadczy odnaleziona tam górna połówka jego nieśmiertelnika.

Miejsce zbiorowej mogiły w lesie rzechowskim, gdzie w 1939 roku pochowano poległych w okolicy Rzechowa żołnierzy Wojska Polskiego. Stna sprzed rozpoczęcia prac ekshumacyjnych w lipcu 2018 roku. Poniżej fotografia pamiątkowej płyty z 1948 roku. Obecnie płyta znajduje się przy Kościele w Grabowcu.

Po zakończeniu wojony mogiła zbiorowa w lesie rzechowskim została w lipcu 1948 roku ekshumowana. Ze względu na znaczny rozkład ciał, ułożonych dodatkowo w kilku warstwach ekshumowane szczątki złożono do drewnianych skrzyń i pochowano w zbiorowej mogile w Grabowcu. Nie udało się odnaleźć żadnych dokumentów z przeprowadzonych wówcas prac ekshumacyjnych. Pan Henryk Fura tak zapamietał okoliczności tej ekshumacji: "W 1948 roku na prośbę ówczenego proboszcza księdza Kolasy by przenieść na cemntarz parfialny ciała żołnierzy polskich pochowanych w lesie rzechowskim, sołtys z Grabowca zebrał chętnych mężczyzn, głównie z Grabowca i Dubrawy, i przystąpił do ekshumacji. Zwłoki poległych nadal znajdowały się w mundurach i płaszczach, które zachowały się dość dobrze pomimo upływu 9 lat od chwili pochówku. Jednak ze względu na to, że poległych ułożono w kilku warstwach ciała dosłownie "zlepiły się" i ciężko było je od siebie odddzielić. Szczątki poległych składano do drewnianych skrzyń, w których zostały pochowane na cmentarzu w Grabowcu." Według ustnych relacji okolicznych mieszkańców w trakcie ekshumacji przy ciałach odnaleziono pewną licznę górnych połówek znaków tożsamości, które pozostały przy ciałach w 1939 roku po przełamaniu całych nieśmiertelników, których dolne połówki przekazano oficerom niemieckim. Nie zachował się niestety żaden spis zindetyfikowanych wówczas poległych. Połówki nieśmiertelników były przez pewien czas w posiadaniu sołtysa z Grabowca, który następnie zakopał je ponownie w miejscu mogiły w lesie rzechowskim, po czym niemal w całości bezpowrotnie przepadły. Helena Garczyńska w swoim pamiętniku opisała tak opisała to wydarzenie: "Po wyzwoleniu zwłoki żołnierzy – a raczej już tylko kości – uroczyście, z udziałem księży i miejscowych władz świeckich, także mieszkańców wielu okolicznych miejscowości, ehshumowano, przewożąc ich szczątki na parafilany cmentarz w Grabowcu." Na miejscu mogiły w lesie rzechowskim znajdowała się płyta pamiątkowa oraz drewniany krzyż. Po zakończeniu prac ekshumacyjnych w 2018 roku pamiątkowa płyta została przeniesiona na teren Kościoła w Grabowcu.

Prace ekshumacyjne prowadzone przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej w których wzięli udział jako wolontariusze członkowie SRH 51 pułku piechoty Strzelców Kresowych.

W lipcu 2018 roku Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej przeprowadziło prace ekshumacyjne w lesie rzechowskim, na cmentarzu w Grabowcu oraz na terenie Lasów Starachowickich, mające na celu uporządkowanie mogił żołnierzy Wojska Polskiego poległych w Bitwie pod Iłżą w 1939 roku z docelowym miejscem pochówku szczątków żołnierzy na cmentarzu w Grabowcu. Pracami z ramienia IPN kierował Piotr Kędziora-Biabiński. W przedsiewzięcie to zaangażowali się lokalni pasjonaci historii min. Krzysztof Wicik, Sławomir Kurek, członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej 51 pułku piechoty Strzelców Kresowych, Paweł Nowakowski, proboszcz parafii w Grabowcu ks. Zbigniew Wypchło, władze samorządowowe Gminy Rzeczniów oraz wiele innych osób, których nie sposób wszystkich wymienić. Członkowie naszego Stowarzyszenia wzięli czynny udział pomagając w pracach jako wolontariusze. W trakcie prac ekshumacyjnych w miejscu mogiły zbiorowej w lesie rzechowskim ekshumowanej w 1948 zostały odnalezione szczątki ludzkie oraz przedmioty umundurowania i wyposażenia typowe dla żołnierzy Wojska Polskiego z 1939 roku. Tym samy potwierdziły się przypuszczenia, że w trakcie ekshumacji w 1948 roku w związku z ograniczonymi środkami jakimi wówczas dysponowano nie wydobyto wszystkich szczątków poległych żołnierzy oraz przedmiotów mogących służyć ustaleniu tożsamości poległych. Podczas prac odnalezionio 8 znaków tożsamości wz. 31, z czego 7 górnych połówek znaków tożsamości, które regulaminowo pozostawały przy zwłokach poległego oraz 1 cały nieśmiertelnik. Potwierdza to informacje zawarte w aktach PCK o zebraniu 117 połówek znaków tożsamości, które zostały zabrane przez niemieckich oficerów oraz tego, że nie wszystkie nieśmietelniki udało się odnaleźć (w relacji ks. Ruczkowskiego jest mowa o 127 pochowanych oraz o przekazaniu oficerowi niemieckiemu 117 znaków tożsamości). Na podstawie informacji które udało się odczytać ze znaków tożsamości ustalono tożsamość 5 żołnierzy ( Marcin Barylski, Józef Moroziński, Józef Kozłowski, Józef Kosiński, Hrynko Chamza) oraz jednego częściowo (KIERNIEW?). Większość zidentyfikowanych żołnierzy pochodziło z Komendy Rejonu Uzupełnień Brzeżany: ówczesny powiat Brzeżany, Podhajce, Rohatyń oraz Komendy Rejonu Uzupełnień Tarnopol: ówczesny powiat Tarnopol, Skałat, Zbaraż. Obie te KRU wchodziły w skład Dowódtwa Okręgu Korpusu VI Lwów w którym była mobilizowana 12 Dywizja Piechoty. Ponato w trakcie ekshumacji odnaleziono trzewiki wz. 31, buty kawaleryjskiej wz. 31, fragmenty umundurowania: zarówno wz. 19 jak i wz. 36, przedmioty osobiste w postaci grzebieni, portfela, lusterka, maszynki do golenia, zegarka. Przy szczątkach poległych znaleziono również resztki chlebaków wz. 25 oraz wz. 33, tornistrów wz. 35 wraz z menażkami wz. 23/31, masek przeciwgazowych wz. 32, kabury od pistoletu VIS wz. 35, część futerału od lornetki, ochraniacze wylotu lufy zarówno do karabinu jak i karabinka, koalicyjkę od pasa oficerskiego, pochwę wraz z żabką do bagnetu, ładownice na magazynki do rkm wz. 28, magazynek do rkm wz. 28 oraz resztki pokrowców łopatek piechoty co potwierdziło przekazy ustne mieszkańców o chowaniu żołnierzy wraz z całym umundurowaniem i wyposażaniem. Jak już zaznaczono to wcześniej, nie znaleziono przy poległych broni osobistej i zespołowej. Szczątki żołnierzy zostały umieszczone w drewnianych trumnach, w których zostaną pochowani na cmentarzu w Grabowcu.

Znaki tożsamości wz. 31 oraz medaliki odnalezione przy szczątkach poległych żołnierzy w lesie rzechowskim.

Fragmenty masek przeciwgazowych wz. 32 oraz toreb w których były przenoszone.

Guziki wz. 19 oraz wz. 28 pochodzące od mundurów oraz płaszczy wz. 19 oraz wz. 36. Stanowi to realne, obok fotografi jeńców wykonanych przez żołnierzy niemieckich po zakonczneiu walk, używania w zmobilizowanej 12 Dywizji Piechoty zarówno nowoprowadzanego umundurowania wz. 36 jak i powszechnie jeszcze używanych (wręcz stanowiących zdecydowaną wiekszość) w całym Wojsku Polskim mundurów i płaszczy wz. 19.

Niezbędnik wz. 26 oraz ochraniacze wylotu lufy do karabinu. Środkowy ochraniacz nadal w resztach czyściwa lub chusteczki w który zawinął go żołnierz.

Trzewiki wz. 31 stanowiące podstawowe obuwie polskiego piechura w 1939 roku. Dobrze widoczny sposób sznurowania oraz różny stopień zużycia podeszw - od niemal niezużytej, do podeszwy z dużymi brakami oraz mocno zużytymi gwożdziami. Jak podają relacje, rezerwistom wydano w pierwszej kolejności obuwie z zapasów mobilizacyjnych. Nie rozchodzone buty, przechowywane przez dłuższy okres w magazynach były przyczyną wielu obtarć i kontuzji, co zapamiętało wielu weteranów wrześniowych walk - nie tylko spod Iłży.

Przedmioty osobiste należące doo żołnierzy: scyzoryk, zegarek, grzebienie, lusterko, maszynka do golenia.

Ostroga żołnierska wz. 31.

Portfel oraz książeczka miniaturowa.

But kawaleryjski wz. 31.

Pozostałości chlebaków wz. 25 i wz. 33 oraz tornistrów wz. 35.

Podczas prac na cmentarzu w Grabowcu, w miejscu zbiorowej mogiły w której pochowano żołnierzy ekshumowanych w 1948 roku z lasu rzechowskiego, odnaleziono szczątki poległych. Zostały one w 1948 zebrane po ekshumacji do kilku drewnianych skrzyń i złożone w mogile zbiorowej na cmentarzu w Grabowcu. Przy szczątkach natrafiono na dwa całe znaki tożsamości wz. 31, które nie zostały odnalezione zarówno w 1939 roku jak i w 1948 (Michał Diakowicz, Stanisław Gąsowski). Oprócz tego z mogiły wydobto elementy umundurowania: zarówno wz. 19 jak i wz. 36, trzewiki wz. 31, fragment pasa ofcierskiego, ochraniacze wylotu lufy zarówno do karabinu jak i karabinka, wycior sznurowy do czyszczenia broni, zapasowe sznurówki do trzeiwków, hełmy wz. 31, maski przeciwgazowe wz. 32, ładownica wz. 22 oraz menażki wz. 23/31.

Trzewik wz. 31 oraz hełm wz. 31 odnalezione w mogile na cmentarzu w Grabowcu.

Menażka wz. 23/31 z zachowanymi resztkami dwóch troków za pomocą których była przymocowana do tornistra wz. 35. Potwierdza to relacje mieszkańców, że żołnierzy pochowano z całym wyposażeniem.

Rura oraz pozostałości pochłaniacza od maski przeciwgazowej wz. 32.

Ładownica wz. 22 w której wciaż znajdowały się 5-cio nabojowe łódki z amunicją. Ciekawostkę stanowi fakt, że żołnierz zamiat regulaminowych 3 łódek, ktore mieściły się w komorze łądownicy, załadował ich aż 4! Była to częsta praktyka - żołnierze obawiajac się o brak amunicji w trakcie natarcia zabierali dodatkowe jej ilości gdzie tylko się dało.

Hełm wz. 31 - dla porównania po prawej stronie odnowiony hełm wz. 31 ze zbiorów SRH 51ppSK.

Ochraniacze wylotu lufy do karabinka (dwa pierwsze od lewej) oraz do karabinu. Służyły do ochrony lufy  gdy z bronie nie przeewidywano strelania oraz były pomocne w trakcie jej czyszczenia. Dość często znalezisko w obu mogiłach - żołnierze przygotowując się do natarcia pochowali je po kieszeniach i chlebakach.

Wycior sznurowy do czyszczenia broni zawinięty razem ze sznurówkami do trzewików wykonanymi z rzemienia.

Ładowarka do magazynków do rkm wz. 28.  Po prawej stronie replika magazynka do rkm wz. 28 ze zbiorów SRH 51ppSK.

Fotografia wykonana przez Pana Dariusza Kaszubę przedstawiająca część przedmiotów zaraz po wydobyciu ich z  mogiły zbiorowej w Grabowcu: hełmy wz. 31, bagnet wz. 29 wraz z żabką uniwersalną wz.24, resztki menażki wz. 23/31, pudełka z amunicją 7,9 mm w łódkach, magazynek do rkm wz. 28. Poniżej, wśród resztek chlebaków wz. 25 oraz wz. 33, okuć do ładownicy do rkm wz. 28, klucz od domu - domu do którego żołnierz nigdy już nie wrócił.

Łącznie w trakcie prac ekshumayjnych w lesie rzechowskim oraz na cmentarzu w Grabowcu wydobyto szczątki około 139 żołnierzy Wojska Polskiego poległych w dniu 9 września w rejonie Rzechowa. Na podstawie odnalezionych przy szczątkach znaków tożsamości wz. 31 zidentyfikowano 9 poległych. Kolejne 12 nazwisk ustalono na podstawie akt PCK oraz pomocy pasjonatów historii.

Kolejnym miejscem gdzie Instytut Pamięci Narodowej przeprowadził prace poszukiwawcze był Las Starachowicki. W trakcie prac ustalono położeni i wydobyto z dwóch mogił szczątki dwóch żołnierzy Wojska Polskiego, którzy zginęli w 1939 roku. Pierwsza mogiła była zlokalizowana w pobliżu wsi Zawały przy leśnej drodze tzw. Strażowej. Według relacji okolicznych mieszkańców miało tam być pochowanych dwóch żołnierzy Wojska Polskiego poległych 1939 roku. Informacje to potwierdzały akta PCK według których w miejscu tym spoczywali Piotr Rygiel oraz Franciszek Wawrzyniak. W trakcie prac okazało się, że była to nie jedna mogiła zbiorowa, tylko dwie sąsiadujące ze sobą mogiły pojedyncze. W jednej z nich znaleziono szczątki należące do Piotra Rygla (zindentyfikowane na podstawie znajdującego się przy poległym znaku tożsamości) oraz fragmenty szczątków należących prawdopodobnie do Franciszka Wawrzyniaka, kóre zostały przemieszone z sąsiedniej mogiły w trakcie jego ekshumacji we wcześniejszych okresie. Prawdopodobnie ekshumację przeprowadziła rodzina żołnierza na podstawie danych posiadanych przez PCK. Piotr Rygiel urodzony w 1912 roku ewidencyjnie należał do Komendy Rejonu Uzupełnień Tarnopol. Przy szczątkach znaleziono tylko resztki munduru z nielicznymu guzikami oraz buty saperskie wz. 36. Buty tego typu były używane przedwszystkim przez żołnierzy służących w pododdziałach łączności, saperów oraz artylerii przeciwlotniczej. Po zakończeniu bitwy w rejonie tzw. Strażowej zgromadziły się liczne tabory, część 12 pułku artylerii lekkiej oraz pododdziały dywizyjne, które to miały się poruszać w czasie natarcia w tyle za nacierajacymi pułkami piechoty. Pomimo nękającego ostrzału niemieckiej artylerii w rejonie tym nie toczyły się bezpośrednie walki. Brak oporządzenia oraz większości guzików przy kurtce mundurowej może wskazywać, że żołnierz został ranny w czasie porannego natarcia w dniu 9 września 1939 roku, udzielono mu pomocy medycznej, jednak pomimo tego z powodu obrażeń zmarł. Obecność w mogile szczątków drugiego żołnierza, według akt PCK należących do Franciszka Wawrzyniaka oraz przełamany zgodnie z regulaminem znak tożsamości sugeruje, że pochówku dokonały służby medyczne, które znalazły się w wraz z taborami i większością oddziałów dywizyjnych przy "Strażowej". We wspomnieniach często jest podkreślana dramatyczna sytuacja rannych, którym ze względu na brak podstawowych medykamentów nie można było zapewnić właściwej opieki medycznej.W związku z tym w godzinach popołudniowych 9 września, jeszcze przed rozwiązaniem dywizji, podjęto decyzję o odesłaniu wozów z rannymi w kierunku zajętego przez Niemców Wierzbnika. Pomimo tego, że oznaczało to oddanie ich do niewoli niemieckiej, dawało rannym szanse przeżycia.

Znak tożsamości wz. 31 oraz buty saperskie wz. 31 należące do Piotra Rygla. Buty tego typu nosili żołnierze łączności, saperów a także artylerii przeciwlotniczej.

Szczątki kolejnego żołnierza Południowego Zgrupowania Armii "Prusy" zostały odalezione w zapomnianej mogile znajdującej się kilkanaście metrów od leśnej drogi tzw. "Gościniec Ostrowiecki" na południe od wsi Piotrowe Pole. W mogile znajdowały się pozostałości płachty namiotowej wz. 31, w której pochowano poległego, cywilna łyżka, resztki pasków skórzanych od chlebaka wz. 25 i pokrowca od łopatki piechoty oraz guziki wz. 28. Brak znaku tożsamości uniemożliwia jednak ustalenie tożsamości poległego. Prawdopodobnie był to żołnierz zmarły w lesie z ran i tutaj pochowany. We wrześniu 1939 roku po zakończeniu bitwy w rejonie wsi Piotrowe Pole oraz "Gościńca Ostrowieckiego" podobnie jak przy "Strażowej" znalazły się liczne tabory należące do 12 Dywizji Piechoty oraz żołnierze z rozproszonych pułków wchodzących w jej skład.

Szczególne podziękowania dla Piotra Kędziory-Babińskiego, Krzysztofa Wicika, Sławomira Kurka, Pawła Janikowskiego, Tomasza Skiby, Wiesława Olczaka, Dariusza Kaszuby oraz Wojciecha Kamody których wsparcie oraz udostepnione materiały przyczyniły się do powstania niniejszego artykułu.

Uroczysty pogrzeb odbędzie się w dniu 8 września 2018 roku o godz. 11.00 na cmentarzu w Grabowcu.

Tomasz Gliński

Polecamy